Biwak na Bobrowej Polanie

8 czerwca 2018

Wcześniej były tu bobry. Nieźle nabałaganiły. Nadgryzły wielkie pnie, ścięły liczne drzewa, nacięły gałązki, wydeptały ścieżki do rzeki …

A potem przyjechaliśmy na rowerach i rozbiliśmy namioty. Bobrowa Polana nad rzeką Łebą stała się naszym domem na 3 cudowne dni czerwca. Robiliśmy wycieczki po okolicy, kąpaliśmy się w jeziorach, zbieraliśmy gałęzie na opał, myliśmy się w rzece, śpiewaliśmy wieczorami przy gitarze, piekliśmy kiełbaski na ognisku, spaliśmy w śpiworach …

Ale też wykonywaliśmy zadania specjalne w trzech grupach: Malarzy, Poetów i Muzyków. Tworzyliśmy instalacje artystyczne, pisaliśmy opowiadanie o Bobrowej Polanie, układaliśmy zwrotki do biwakowego hymnu … A to dlatego, ze mieliśmy rok przyjaźni ze sztuką i nawet biwak musiał być artystyczny. I był, bo w takich niezwykłych okolicznościach przyrody w każdym rodził się prawdziwy artysta wrażliwy na otaczające piękno.

Pogoda była rekordowo piękna. Niezwykła. Upalna. Słoneczna. Poczuliśmy smak prawdziwych wakacji!

Relacja uczennicy:

Dzień 1

Ze Starej Huty wyjechaliśmy o godz. 9:00 6 czerwca 2018r.

Ze Starej Huty pojechali: Emil, Basia, Ewelina, Szymon, Tadzio, Dawid, Mateusz, Kuba i ja, a z Głodnicy: Bartek, Ola, Weronika, Marta,Patrycja, Ania, Amelia, Wiktoria i Krzysiu. Jak przyjechaliśmy rozłożyliśmy wszystkie namioty. Potem przynieśliśmy suche drzewo wycięte z lasu. Po przyniesieniu drzewa zjedliśmy drugie śniadanie. Po drugim śniadaniu ścinaliśmy drzewa do ogniska. Na obiad mieliśmy bigos i zupki chińskie. Po jednej godzinie pojechaliśmy na jezioro Kamienne się kąpać. Potem wróciliśmy na polanę. Pani dała nam dwa zadania: zrobienie instalacji artystycznej i ułożenie opowiadania o Bobrowej Polanie. Jak rozpaliliśmy ognisko to przyjechali do nas goście. Tadzio chciał do domu więc go dziadek zabrał do domu. Amelia i Wiktoria też chciały jechać do domu, ale nie jechały. Po ognisku i śpiewaniu umyliśmy się i poszliśmy spać.

Dzień 2

Jak się ubraliśmy i umyliśmy się to zjedliśmy na śniadanie płatki i chleb. Przyjechał pan Marcin i z nim pojechaliśmy na Głodnicę, tam trochę odpoczęliśmy. Potem pojechaliśmy do Lini na wystawę haftów kaszubskich i na stadion grać w palanta. Jak wróciliśmy na Głodnicę zjedliśmy pyszny obiad – makaron z kurczakiem, kukurydzą i sosem. Po obiedzie odpoczęliśmy na placu zabaw. Marta oskarżyła Wiktorię, Basię, Anię i mnie, że walnęłyśmy ją kamieniem w oko. To była oczywiście nieprawda, bo Marta kłamała – ona sama się walnęła. Jak chcieliśmy wrócić na polanę to Kubie się zepsuło koło, chłopcy pompowali, ale po dziesięciu sekundach powietrze wyleciało. Kuba prowadził rower do polany. Reszta normalnie jechała. Poszliśmy wzdłuż rzeki Łeby do betonowego mostu. Było nawet śmiesznie, bo szliśmy po pagórkach i błocie. Mi aż but utknął w błocie. Jak przeszliśmy most szliśmy piękną łąką, potem lasem. Następnie przez jedną godzinę szliśmy do jeziora Miłoszewskiego i tam się wykąpaliśmy. Po kąpaniu wróciliśmy na polanę. Pani znowu dała nam dwa zadania: ułożyć refren do piosenki ”Gdzie Ta Keja” i przynieść drewno z lasu na ognisko. Po wykonaniu zadań Mateusz, Basia, Bartek, Ania, Patrycja i ja graliśmy w tysiąca. Potem Ania, Wiktoria, Basia i ja graliśmy w uno. Wieczorem było ognisko i przyjechali znowu goście. Wiktoria i Amelia pojechały do domu. Umyliśmy zęby i poszliśmy spać.

Dzień 3

Obudziliśmy się rano. Kuba, Szymon, Mateusz i ja musieliśmy się spakować, bo jechaliśmy wszyscy do lekarza. Więcej nie wiem, bo mnie już nie było.

Martyna Konkel kl. VI