Korzystając z pięknej majowej pogody grupa uczniów z klas IV-VI z panem Witkiem udała się rowerami do Rzymu. Do Rzymu, ale tego na Kaszubach. Było ciężko, szczególnie pod górkę. Gorąco, bo panowały upały. I niebezpiecznie, bo po drodze pełzały żmije. Właściwie, była tylko jedna i to malutka. Żmijka. Nagrodą za trud była satysfakcja zdobycia Rzymu, moczenie nóg w Jeziorze Sianowskim i lody na koniec wyprawy.
Relacje uczniów:
Pewnego dnia wyjechaliśmy rowerami do Rzymu. Jechaliśmy przez wioski: Głusino, Kolonia, Koszyczkowo, Staniszewo, Sianowo, Rzym. Zjeżdżaliśmy z ogromnej góry, a na samym dole był mały most, przez który płyneła rzeka Dębnica. Dalej jechaliśmy polnymi drogami. Zatrzymaliśmy się w Głusinie i zrobiliśmy odpoczynek i wyjechaliśmy w Sianowie i zamoczyliśmy sobie nogi w jeziorku pod Sianowem. Jak znów jechaliśmy przez drogi polne pan Witek zauważył żmiję. Nie była ona duża, ale i nie była mała. Dojechaliśmy do Rzymu. Z powrotem wracaliśmy z górki przez Sianowo i Staniszewo. W Starej Hucie każdy pojechał do domu.
Mateusz Konkel, klasa V
23 maja o godzinie 8 mieliśmy wyruszyć do Rzymu. Ale tego naszego, na Kaszubach. Na rowerach. Niestety pan się spóźnił 20 minut. Gdy pan przyjechał to jeszcze wyznaczał trasę i naprawiał swój rower. Więc wyjechaliśmy o godzinie 8.40, a po chwili jazdy panu się rower zepsuł i znowu czekaliśmy. Gdy wreszcie ruszyliśmy to przejeżdzialiśmy nad rzęką Dębnicą. Następnie przejeżdżaliśmy przez Głusino. Było strasznie gorąco. Gdy dojechaliśmy do Sianowa to w kościele zaśpiewaliśmy „Sianowska nasza matinko…” ale po kaszubsku. Poszliśmy się chlapać w jeziorze sianowskim. Po kąpieli ruszyliśmy dalej w drogę. Gdy tak jechaliśmy to zobaczyliśmy żmiję. Była malutka. Później naszemu koledze Mateuszowi zaczął się psuć rower. A do tego był bardzo zmęczony to jechalismy dość wolno. Ale dotarliśmy do Rzymu. Pan pozwolił nam ruszyć w przód. Marta, Dawid i ja jechaliśmy tak szybko że zanim nas podgonili to my zrobiliśmy sobie 15 minut przerwy. Ale później jechaliśmy razem. Obok sklepu była przerwa, niektórzy kupili sobie lody. Pan kupił duże picie dzięki czemu każdy się napił. Po przerwie jechaliśmy dalej. Przy końcu ja miałem najlepiej ponieważ mieszkam najbliżem i dzięki czemu byłem najszybciej w domu.
Jakub Liedtka, klasa V