Byliśmy, jak co roku w czerwcu, trzy dni na biwaku. Aby jak najlepiej poznać Kaszuby za każdym razem jedziemy w inne miejsce. Tego roku wybór padł na Paszk, piękny półwysep nad jeziorem Raduńskim. Na miejsce oddalone od Starej Huty ponad 20 km dojechaliśmy rowerami, jedynie niezbędny sprzęt taki jak namioty, śpiwory, zapasy jedzenia dowiozły nam mamy autami. Namioty rozbiliśmy na Górze Sobótkowej. Co robiliśmy przez trzy dni? Przygotowywaliśmy totemy przed każdym namiotem. Pieszo wędrowaliśmy po okolicy. Podziwialiśmy różne kapliczki w drodze do checzy pomorańców, którą rysowaliśmy ołówkiem. Obejrzeliśmy film o życiu w oceanach oraz interaktywnie poznawaliśmy tajniki ekologii w siedzibie Lokalnej Grupy Rybackiej w Chmielnie. W warsztacie kaszubskiej ceramiki Necla zwiedziliśmy wystawę historycznych wyrobów garncarskich. Jedliśmy pyszne obiady przywożone przez mamy: bigos ze świeżej kapusty, żurek, spaghetti oraz … lody. Wymyślaliśmy legendy o Paszku. Przygotowywaliśmy samodzielnie kije go pieczenia kiełbasek. Kąpaliśmy się w jeziorze. A wieczorami siedząc wokół ogniska śpiewaliśmy przy akompaniamencie gitary pani Hali oraz innych gitarzystów. Nie udały nam się tylko ostatniego dnia podchody, bo spadł tak bardzo wyczekiwany deszcz i było zbyt mokro. Ale pierwsze dwa dni były słoneczne i ciepłe. Poczuliśmy przedsmak wakacji.