Wycieczka do Częstochowy i na Szlak Orlich Gniazd

16 czerwca 2010

Dziennik podróży Natalii

 

10.06.2010 r.

Wczoraj ze Strzepcza wyjechaliśmy o godz. 4.25. W autobusie było fajnie, ponieważ wszyscy machali przejeżdżającym, a oni odpowiadali nam światłami. W Gdyni wsiedliśmy na pociąg trasy Gdynia-Katowice, ale wyszliśmy w Częstochowie. Następnie zostawiliśmy ciężkie torby w naszych pokojach w domu św. Kaspra i poszliśmy na Jasną Górę. Było tam cudownie. Każdy miał szansę pomodlić się i podziękować M. B. C. za dary, które otrzymaliśmy. Po mszy przed obrazem okazało się, że byliśmy w telewizji „Trwam” emitowanej przez ks. Rydzyka. Obiad mieliśmy pyszny. Do wyboru była pizza, frytki i sałatka lub żurek. Było bardzo gorąco, ale to nam w niczym nie przeszkodziło. Po przyjściu do schroniska wzięliśmy prysznic, a potem każdy poszedł spać. Ten dzień był pełny wrażeń.

11.06.2010 r.

Dziś z racji tego, że jest piątek musieliśmy wymyślić drogę krzyżową. Droga ta naprawdę była krzyżowa, ponieważ było okropnie gorąco.

I Stacja – Fontanna z dwiema tęczami.

Rano gdy przechodziliśmy przez park idąc na Jasną Górę zobaczyliśmy piękną fontannę, przez którą prześwitywały tęcze. Był to cudowny widok.

II Stacja – Plac zabaw.

Na placu zabaw była lina z siodełkiem, na której można było zjeżdżać. Gdy przyszła moja kolej Magda W. Tak mocno mnie popchnęła, że się odbiłam się od gumowej kulki i spadłam.

III Stacja – Ruda żelaza.

Również po drodze spotkaliśmy rudę, która miała służyć jako pomnik.

IV Stacja – Kardynał Wyszyński.

Na Jasnej Górze stał piękny pomnik naszego kardynała, który się modlił.

V Stacja – Skarbiec.

Przy kościele był Skarbiec M. B. Częstochowskiej. Było tam wiele cudownych rzeczy takich jak: suknie M. B., wiele cennych kamieni i wiele innych darów dziękczynnych.

VI Stacja – Wieża.

Poszliśmy na wysoką wieżę, gdzie było widać całą Częstochowę. Strasznie się bałam patrząc w dół, ale pokonałam swój strach i weszłam.

VII Stacja – Galeria sztuki współczesnej.

VIII Stacja – Sala ojca Augustyna.

IX Stacja – Sala rycerska.

W tych trzech stacjach zwiedzaliśmy muzea, w których było wiele pięknych rzeczy, np. wielki obraz, dwie  karety, zabytki itp.

X Stacja – Wały drogi krzyżowej.

Po drodze okrążyliśmy kościół idąc drogą krzyżową, gdzie można było zobaczyć armaty.

XI Stacja – Zupa pomidorowa lub żurek, lody i pamiątki.

Po długim spacerze na Jasnej Górze musieliśmy coś zjeść, więc poszliśmy na smaczny obiad. Następnie namówiliśmy opiekunki na lody. Nie mieliśmy jeszcze pamiątek, dlatego poszliśmy na ryneczek. Było super.

XII Stacja – Droga do Łutowca.

Nadszedł czas by pożegnać się z Częstochową i pojechać na  zieloną szkołę do Łutowca. Droga była męcząca, ponieważ słońce bardzo świeciło i czuliśmy się jak skwarki. Najgorszy moment w całej wycieczce był właśnie wtedy gdy szliśmy 2 km z ciężkimi bagażami.

XIII Stacja – Bajkowa szkoła.

Po długiej męczarni z plecakami w końcu dotarliśmy do szkoły. Okazało się, że uczy się tam tylko pięcioro uczniów. Była to bardzo przytulna szkółka.

XIV Stacja – Skałki. Za szkołą były piękne skałki, po których można było się wspinać.

Ten dzień był pełen wrażeń. W niektórych momentach aż chciało się wracać do domu. Ale byliśmy wytrwali.

12.06.2010 r.

Dziś rano poszliśmy znowu na skałki. Po pysznym śniadaniu poszliśmy niebieskim szlakiem do Mirowa i Bobolic. W Mirowie były piękne ruiny zamku tak jak i w Bobolicach. Był to piękny widok. Po drodze widzieliśmy ludzi, którzy wspinali się na skały. Droga powrotna była nieciekawa, ponieważ szliśmy bardzo trudnym szlakiem. Idąc przez krzaki dostałam gałęzią w oko i miałam rysę jak Matka Boska Częstochowska oraz gałąź wbiła mi się w nogę i leciała mi krew. Po drodze zobaczyliśmy speleologów, którzy wchodzili do bardzo wąskiej jaskini. Gdy byliśmy w szkole zaczęliśmy rysować zamki. Po tym pani Hala wyciągnęła gitarę i zaczęliśmy śpiewać. Wieczorem było ognisko i kiełbaski. Ten dzień był przyjemny.

13.06.2010 r.

Dziś jest niedziela, więc poszliśmy do kościoła liczącego 700 lat. Następnie autobusem pojechaliśmy do Żarek. Po drodze zwiedziliśmy trzeci zamek, ten był  w Przywodziszowicach. Był on najmniejszy ze wszystkich. Tam chwilę odpoczęliśmy i poszliśmy dalej. Gdy wróciliśmy do szkoły czekał na nas pyszny obiad – zupę i gołąbki. Następnie każdy wziął się za pisanie dzienników i dokańczanie rysunków.

14.06.2010 r.

Dzisiaj znów pojechaliśmy zwiedzać zamki. Jeden nazywał się Ogrodzieniec. Był on największy ze wszystkich. W nim właśnie nagrywano „Zemstę”, którą potem oglądaliśmy na lekcjach. Drugi zamek Morsko był również ekscytujący. Następnie stwierdziliśmy, że jesteśmy głodni więc poszliśmy do pizzerii. Tam zjedliśmy pyszny obiad i pojechaliśmy z powrotem do szkoły. Dyrektor szkoły zaproponował nam, żebyśmy poszli z nim do jaskini gdzie spotkaliśmy wcześniej speleologów. Po kolei każdy musiał wejść do niej i zobaczyć 7-centymetrowe pająki. Było tam niesamowicie.  Po drodze strasznie padało i musieliśmy się przebrać w suche ciuchy. W szkole spotkaliśmy grupę młodzieży. Reszta dnia była wolna.

15.06.2010 r.

Dziś wracaliśmy do domu. Musieliśmy wstać bardzo wcześnie by zdążyć na pociąg. W pociągu było fajnie, ponieważ pani Hala znowu nam grała. Gdy wyszliśmy z pociągu przesiedliśmy się do SKM-ki by pojechać do Gdyni. Tam okazało się, że spóźniliśmy się na autobus do Wejherowa, więc rodzice musieli odebrać nas osobiście.

Ta wycieczka była bardzo udana. Było tam dużo niesamowitych przygód, których na pewno nikt z nas nie zapomni.

Natalia Miotk, klasa VI

Sprawozdanie Julii

 

 

Dnia 10.06.10 roku odbyła się wycieczka do Częstochowy. Wszyscy musieli wstać o godzinie 4:00. Ze Strzepcza wyjechaliśmy o godzinie 4:25. Autobusem pojechaliśmy do Gdyni. Po drodze machaliśmy do innych kierowców, którzy jechali za nami. Kiedy dojechaliśmy do Gdyni, to poszliśmy na pociąg, który jechał do Częstochowy. Podróż była bardzo męcząca i długa. Po paru godzinach dojechaliśmy do Częstochowy. Niestety z dworca musieliśmy iść jeszcze ponad 2 km, żeby dojść do domu misyjnego św. Kaspra. Tam spędziliśmy jedną noc. Kiedy już odpoczęliśmy to poszliśmy na Jasną Górę. Najpierw poszliśmy na pizzę, ponieważ byliśmy bardzo głodni. Później poszliśmy na mszę. Kiedy się skończyła to było już późno. Gdy wróciliśmy do schroniska to wszyscy poszli się umyć, a później spać.

Drugiego dnia rano, zjedliśmy śniadanie i poszliśmy się spakować. Później znowu poszliśmy na Jasną Górę. Po drodze mijaliśmy różne stacje:

1.Fontanna z tęczą

2.Plac zabaw

3.Ruda Żelaza

4.Kardynał Wyszyński

5.Skarbiec

6.Wieża

7.Galeria sztuki współczesnej

8.Sala Ojca Augustyna

9.Sala rycerska

10.Wały drogi krzyżowej

11.Zupa pomidorowa, lody i pamiątki

12.Droga do Łutowca

13.Bajkowwa Szkoła

14.Skałki

Tam zobaczyliśmy różne muzea i skarbiec. Niestety nie było można robić zdjęć. Następnie poszliśmy na wieżę. Weszliśmy bardzo wysoko. Było widać z niej całą Częstochowę. Następnie wróciliśmy do schroniska, wzięliśmy torby i poszliśmy na pociąg jadący do Myszkowa. Z Myszkowa pojechaliśmy autobusem do Łutowca. Tam szliśmy jeszcze chyba ponad 2 km, żeby dojść do szkoły, w której mieliśmy spać. Kiedy już tam doszliśmy, to się rozpakowaliśmy. W szkole mieszkał taki bardzo miły pan. Miał on dwa pieski o rasie akitainu. Nazywały się one Szach i Mat. Były bardzo fajne. Kiedy tam odpoczęliśmy to zjedliśmy pyszny obiad. Następnie poszliśmy powspinać się na skałki. Jedna była niższa a druga wyższa. Ja weszłam na tę niższą i tę wyższą. Na ęą wyższą skałkę wszedł jeszcze Piotr Labuda, ale później nie mógł z niej zejść. Później wróciliśmy do szkoły.

Trzeciego dnia rano, zjedliśmy śniadanie i znowu poszliśmy na skałki. Następnie poszliśmy zwiedzać zamki: Mirów, Bobolice. Kiedy wróciliśmy do szkoły to pani Hala grała nam na gitarze i śpiewała rożne piosenki. Później zjedliśmy kolację, a później wszyscy poszli się umyć.

W niedzielę rano poszliśmy do kościoła w Niegowej. Następnie poszliśmy na przystanek autobusowy i czekaliśmy na autobus jadący do Żarek. Tam szliśmy niebieskim szlakiem. W Żarkach zobaczyliśmy zamek Przywodziszowice. Tym razem gdy szliśmy niebieskim szlakiem, droga była lepsza niż ostatnio. Gdy wróciliśmy do szkoły, to zjedliśmy kolację i poszliśmy spać.

W poniedziałek rano zjedliśmy śniadanie i razem z panem poszliśmy do jaskinie piętrowej. Najpierw weszli do niej ten pan i Mariusz, a potem wchodziła reszta. Były w niej bardzo duże pająki. Kiedy wracaliśmy zaczęło strasznie padać i była burza. Jak wróciliśmy do szkoły to wszyscy byli bardzo mokrzy. Po jakimś czasie przyjechał po nas autobus. Zawiózł nas do zamku Morsko, a później do zamku Ogrodzieniec. Ogrodzieniec był najlepszym z zamków które zwiedzaliśmy. Był tam park linowy, ale niestety był zamknięty. Później poszliśmy na pizzę. Gdy zjedliśmy przyjechał po nas bus i zawiózł nas do szkoły. We wtorek trzeba było wstać o godzinie 5:00, więc kiedy wróciliśmy to zjedliśmy kolację, a później poszliśmy spać.

We wtorek kiedy wszyscy wstali to zjedliśmy śniadanie i poszliśmy na pociąg jadący do Częstochowy. Tam poszliśmy na dworzec i wsiedliśmy na pociąg i pojechaliśmy do Gdyni. Podróż była bardzo długa. Wkrótce dojechaliśmy do Gdyni. Stamtąd pojechaliśmy do Wejherowa. Tam mieliśmy wsiąść w autobus jadący do Strzepcza, ale się spóźniliśmy. Musieli przyjechać po nas rodzice. Później wszyscy pojechali do swoich domów.

I tak skończyła się wycieczka do Częstochowy.

Julia Deja, klasa V.

 

Dziennik podróży Karoliny

10.06.2010

Wyjechaliśmy z przystanku ze Strzepcza autobusem do Gdyni. Na dworcu PKP w Gdyni pojechaliśmy pociągiem do Częstochowy. Siedzieliśmy w trzech przedziałach. Chłopacy i Magda W. byli w jednym, reszta dziewczyn w drugim, a pani Hala i pani Halina były osobno. Podróż pociągiem była dość męcząca, bo jechaliśmy chyba 9 godzin, ale było wesoło. Gdy wysiedliśmy z pociągu poszliśmy koło dwóch kilometrów z bagażami do domu Św. Kaspra. Tam wzięliśmy prysznic mieliśmy chwilę odpoczynku i szliśmy na Jasną Górę do kościoła Matki Boskiej Częstochowskiej. Ale za nim poszliśmy do Sanktuarium szliśmy na pizzę. W kościele byliśmy na Mszy Św. i zaraz zostaliśmy na Apelu Jasnogórskim. W domu św. Kaspra byliśmy około 21:30. Tam przebraliśmy się w piżamy i poszliśmy spać.

11.06.10

W środę wszyscy obudzili się chyba o 6:00, a wstawać mogliśmy dopiero od 7:00. Na śniadanie zeszliśmy o 8:00. Po nim poszliśmy na chwilę do pokoju, a potem zwiedzaliśmy Jasną Górę. Najpierw oglądaliśmy dwie fontanny, a nad każdą z nich była przepiękna tęcza. Później bawiliśmy się na placu zabaw i oglądaliśmy wielką skałę rudy żelaza. Gdy byliśmy na placu niedaleko kościoła na Jasnej Górze podziwialiśmy pomnik Prymasa, a za razem Kardynała Wyszyńskiego. Następnie poszliśmy oglądać wota dla Matki Boskiej, które znajdowały się w Wielkim Skarbcu. Również byliśmy na Wieży, w Galerii Sztuki Współczesnej i w sali Ojca Augustyna. Jeszcze szliśmy do Sali Rycerskiej, gdzie znajdowały się przepiękne flagi. Potem poszliśmy na wały i widzieliśmy parę Stacji Drogi Krzyżowej. Następnie zjedliśmy pyszną zupę pomidorową, potem jeszcze lody włoskie i na koniec poszliśmy kupić pamiątki. Potem poszliśmy po bagaże do Domu Św. Kaspra i szliśmy na dworzec by pociągiem udać się do Myszkowa. Tam czekaliśmy na autobus godzinę. Podczas tego czasu kupowaliśmy sobie lody w gałkach, a pani kupiła nam jedzenie, zeszyt do pisania dziennika i blok. Gdy przyjechał autobus pojechaliśmy do drogi która prowadziła do Łutowca. Stamtąd poszliśmy chyba dwa kilometry do szkoły w Łutowcu. Gdy doszliśmy do celu byliśmy bardzo zmęczeni. Wtedy szybko poszliśmy pod prysznic. Potem zjedliśmy posiłek, który pan nam przygotował. Pod wieczór poszliśmy na skałki z których było widać dwa zamki, a na koniec kładliśmy się spać.

12.06.2010

Wstaliśmy rano o 7:00, a o 8:00 było śniadanie. Później mieliśmy godzinkę czasu wolnego. Następnie poszliśmy do zamku w Mirowie. Te ruiny zamku były piękne, a skały były piękniejsze. Potem niebieskim szlakiem do Bobolic, gdzie stał również zamek. Niestety, ale trwał tam remont i nie mogliśmy wejść do jego wnętrza. Do szkoły w Łutowcu wracaliśmy pieszo również niebieskim szlakiem. Droga była męcząca, bo szliśmy po złamanych drzewach i dość często gubiliśmy szlak. Gdy doszliśmy do szkoły wszyscy byli tak zmęczeni, że nikomu nic się nie chciało robić. Jeszcze wzięliśmy prysznic i zjedliśmy przepyszną zupę i dobre pierogi z twarogiem. Po obiedzie poszliśmy na dwór rysować zamki. Potem pani Hala grała nam na gitarze różne piosenki, a my śpiewaliśmy. Na koniec dnia było ognisko i piekliśmy kiełbaski. Potem jak zwykle szliśmy spać o dziesiątej. Ale niestety wieczorem była burza i bałam się. Na szczęście później zasnęłam.

13.06.2010

Jak zwykle o 8:00 było śniadanie. Potem o 9:30 wyszliśmy do kościoła w Niegowej, który miał 700 lat. Msza zaczęła się o 11:15, a skończyła się około 12:30. Potem poszliśmy na przystanek PKS i pojechaliśmy autobusem do Żarek. Stąd poszliśmy niebieskim szlakiem do szkoły. Po drodze widzieliśmy ruiny zamku Przywodziszowice. Tam zrobiliśmy sobie dłuższy postój i poszliśmy przez lasy dalej aż do szkoły. Po południu zjedliśmy obiad. Była zupa i gołąbki. Potem rysowaliśmy zamek i pisaliśmy dziennik i legendę. Potem bawiliśmy się na takiej fajniej drabince niedaleko szkoły. Pod wieczór znów poszliśmy na skałki. Tam jedliśmy poziomki i podziwialiśmy widoki. Następnie pani na zewnątrz grała nam na gitarze. Wieczorem było ognisko i później kładliśmy się spać.

14.06.2010

Ranek był taki sam jak zwykle. Potem poszliśmy z panem Dariuszem do jaskini. Niestety, gdy wyszliśmy zaczął padać lekko deszcz, ale gdy doszliśmy do celu to całkowicie się rozpadało. Potem weszliśmy do jaskini. W środku znajdowały się duże pająki i łajno nietoperzy. Trudno się stąd wychodziło, bo było tam małe wyjście. Gdy doszliśmy do szkoły wszyscy nie mieli na sobie suchej nitki. Potem zjedliśmy makaron z pulpetami w sosie pomidorowym. O 15:30 przyjechał autobus i pojechaliśmy do zamku Morsko. Tam go zwiedziliśmy i pojechaliśmy do Dworu Książęcego na Górze Birów. Trochę było męczące wejście do osady, bo szliśmy po długich schodach pod górę. Tam nam przewodnich opowiadał bardzo ciekawe rzeczy o tym dworze. Następnie szliśmy do autokaru i pojechaliśmy nim do zamku Ogrodzieniec. Ten zamek był ogromny i dowiedziałam się że w tym zamku był kręcony film „Zemsta”. Potem poszliśmy do baru, tam jedni jedli pizzę inni zapiekank, a jeszcze inni frytki. Po posiłku pojechaliśmy busem do szkoły. Gdy przyjechaliśmy do szkoły czytaliśmy legendy. Jedne z nich były długie, inne krótkie, ale wszystkie były bardzo ładne. W tym dniu poszliśmy spać o godzinę później niż zwykle, bo o 23:00.

15.06.2010

Musieliśmy wstać o 5:00 rano. Śniadanie jedliśmy o 5:30. Potem do końca się spakowaliśmy i busem pojechaliśmy do Myszkowa na dworzec PKP. Potem pojechaliśmy do Częstochowy, a stąd aż do Gdyni. Stąd jechaliśmy do Wejherowa. A z tego miejsca pojechaliśmy samochodem do Starej  Huty, a potem już pojechałam do domu.

Wycieczka była bardzo fajna i mi się podobała. Nigdy nie zapomnę tej podróży i zawszę będę nią miło wspominać.

Karolina Labuda, klasa VI.